niedziela, 21 grudnia 2014

Świąteczny czas - mile wspomnienia...pamietacie jeszcze ???

Okres Świąteczny pewnie nie wszystkim kojarzy się dobrze, znam masę  osób, które  nie cierpią tych chwil, ale szanuje ich zdanie, każdy w końcu  ma prawo do własnego  zdania i własnego  przezywania  "Tych Dni" Hehe tak mi się właśnie  przypomniało, ze jakiś czas temu czytałam  o wielkiej aferze, bo jeden z marketów w Pl zamienił nazwę "Święta" na "Te Dni" czy coś w tym stylu. 
Nie wiem czy jest to na tyle ważne , aby zajmować  się tym w mediach, no ale najwidoczniej  w kraju nie ma większych problemów :)

Co do Świątecznego okresu, to fakt gdy byliśmy dziećmi wszystko było bajeczne, kolorowe, pełne nadziei, z wiekiem i rzeczywistością, która nas otacza chyba coraz mniej uwagi przywiązujemy do tego wszystkiego. W sumie szkoda bo nie dość, ze nasza wyobraźnią kurczy się niesamowicie to jeszcze tracimy ta nadzieje i porzucamy marzenia. Zamiast przeżywać fajne chwile stresujemy się i kumulujemy złe emocje... bo sprzątanie gotowanie ...tylko po co???

Ja zawsze staram się wracać myślami do tego co było, a święta wspominam rewelacyjnie, choć pewnie wielu z was uzna to za  śmieszne, zawsze przypominają mi się pewne akcje...

Jedna z nich było to, ze po Wigilii musiałyśmy z siostra pójść do 2 pokoju bo Gwiazdor przylatywał saniami  na balkon, ale dzieci nie mogły go widzieć bo każde chciałoby z nim rozmawiać i nie zdążyłby rozwieść prezentów. Następnie rodzice otwierali drzwi i krzyczeli...o jej jakie piękne prezenty , a my z siostra zabijając się o siebie biegłyśmy aby je zobaczyć. 

Nigdy chyba nie zapomnę jak bardzo cieszyłam się z wózka dla lalek, piękny skóropodobny (moj oczywiście niebieski) do tego kołderki, lalki...miałam 7 lat, a pamiętam to jak dziś:)wózek jak dla dziecka i mało tego jako 7 letnie dziecko mieściłam się do niego :)
Kolejne święta i ta sama sytuacja, tym razem telefony, przez które moglysmy  z siostra rozmawiać nie wychodząc z łóżek.  Lalki barbie, które zginały ręce i nogi. To było coś!!!

Wigilie spędzaliśmy rożnie, raz w domu, raz u jednych czy u drugich dziadków , ale był ten klimat, emocje , oczekiwanie no  i pełnia radości :)

Choć teoretycznie wiedziałyśmy, ze gwiazdor nie istnieje, to na dobra sprawę wyszło to gdy miałam chyba 10 lat. Wigilia - tradycyjnie no i oczywiście prezenty podrzucone przez balkon. Wtedy poza innymi bajerami dostałyśmy grę telewizyjna.  Wszystko było super, ale tatę prosiłyśmy, żeby pograł z nami, a on na to... cala noc w to grałem i już mam dość.  Śmiałyśmy się z siostra do łez  :) Tata wymiękł

Pamiętacie???                                                                                    

To nie moja gra, ściągnęłam foto, ale tak to wyglądało, mamy ta grę do dziś  i działa, mało tego satysfakcja i supr zabawa gwarantowana :)


Ja mogłabym wspominać i wspominać pytanie tylko czy obecnie dzieci przeżywają   to co przeżywaliśmy  my???
Wątpię w to i  szczerze... żal mi tych dzieciaków! Fakt maja wszystko najnowsze laptopy, telefony, gry, masę  kursów  oplaconych no cuda na kiju. 
Ale czy maja to co my mieliśmy??? Wieczne zabawy na dworze, masę przyjaciół. nie wirtualnych tylko prawdziwych, którzy wchodzili do domu bo nie potrzebowali zaproszeń i terminów.
A co najważniejsze mimo, ze rodzice pracowali zawsze mieli dla nas czas. 

Święta Bożego Narodzenia to był zawsze piękny czas niezależnie od tego kto ile miał pieniędzy.

No trochę się rozjechałam w tych wspomnieniach, ale czasami warto. 

I wiecie czego najbardziej sobie życzę... jeśli uda się i będę miała dzieci, to żeby wspominały Boże Narodzenie i każde inne święta tak miło i ciepło jak ja.

Tego samego życzę Wam :)))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz