piątek, 8 sierpnia 2014

Łosoś z mango :)


Następna opcja szybkiego posiłku- Łosoś z mango, papryka i słodkim sosem chili.


Potrzebujemy:
  • 150g filetu z łososia
  • 1/4 czerwonej papryki
  • 3 łyżki słodkiego sosu chili
  • 1 łyżkę mieszanki Mediterrane

Łososia posypujemy przyprawa. Paprykę kroimy w drobna kosteczkę, mango obieramy i  również kroimy w kosteczkę  lub obieramy nożykiem  do jarzyn.
Ja osobiście wolę  wersje z cienkimi paseczkami.
Łososia gotujemy lub smażymy , ja podgotowuje na parze, a następnie podpiekam aż skorka i wierzch będą chrupiące.  Paseczki mango i paprykę układamy na talerzu i polewamy sosem chili.
Czas wykonania 10-15 min, a smakuje rewelacyjnie.

Smacznego :) 


Przy 1 porcji korzystam z gotowego sosu chili, ale przy większej ilości robię o sama.

Do wykonania sosu potrzebujemy:

  • 2 papryczki chili
  • 1 łyżkę suszonego chili 
  • 1/2 cebulki
  • 1 mały ząbek czosnku
  • 2 łyżki miodu ( obojętnie czy będzie płynny czy nie)
  • 1/2 szklanki wody
  • 1 łyżkę sosu sojowego
  • 1 łyżeczkę octu balsamicznego
  • 1 łyżkę soku z  pomarańczy ( jeśli ktoś lubi kwaskowo może być cytryna)
  • 1 łyżka oleju rzepakowego
  • 1-2 łyżki maki ziemniaczanej- w zależności od tego jak gesty sos chcemy uzyskać

Cebulkę i chili siekamy na drobne kawałeczki i podsmażamy na oleju rzepakowym, do chwili zeszklenia się cebuli .Następnie dodajemy drobno posiekany czosnek, płatki chili,  sos, sojowy, ocet balsamiczny, sok z pomarańczy. W 1/ 2szklanki wody rozpuszczamy make ziemniaczana i wlewamy na patelnie. Czekamy chwilkę, aż sos zacznie gęstnieć i dodajemy miód. Jeśli sos robi się za gesty możemy dodać troszkę wody. Ogólna konsystencja powinna być dość lejąca, ale wszystko zależy od tego co kto lubi.








czwartek, 7 sierpnia 2014

Moje zwierzaki :)






Mediterrane Gewürzmischung- Mieszanka śródziemnomorska - samodzielne wykonanie.


Mieszanka Mediterrane, którą  kupuje jest rewelacyjna, ale niestety  nie jest dostępna zawsze i  wszędzie:( dlatego poniżej zamieszczam skład i każdy może wykonać ja samodzielnie :)


Potrzebne będą nam suszone...

Czosnek, cebula, bazylia,pietruszka, rozmaryn, tymianek, oregano, estragon, czarny pieprz ziarnisty, sol, zielona cześć pora, ziarna kolendry, liść laurowy,ziele angielskie, płatki chili, papryka słodka.

Każdej przyprawy po 1 łyżeczce, liść laurowy 3szt. i 3 ziarna ziela angielskiego- w przypadku większej ilości dajemy  więcej liścia laurowego i z.angielskiego, można dodać troszkę kopru włoskiego.

Wszystkie składniki rozdrabniamy do uzyskania wielkości  jaka nas interesuje.





 Taka mieszanka nadaje się do wielu potraw no i nie ma potrzeby dodawania każdego składnika osobno :)



 

Sałatka z kurczakiem Mediterrane :)


Kolejna propozycja szybkiego obiadu, albo kolacji przy winku :) 






Składniki:

  • Filet z kurczaka
  • Sałata lodowa
  • Ogórek
  • Papryka czerwona
  • Cebula
  • Cebulka dymka- szczypior 
  • Pomidory koktajlowe (większe)
  • Pomidory suszone
  • Oliwki wg.uznania-  ja używam z czosnkiem.

Przyprawy:
Główna przyprawa, którą używam to Mediterrane Gewürzmischung - czyli Śródziemnomorska mieszkanka ziół. 
Poza tym: pieprz, pieprz cayenne, chili, majeranek, czosnek i przyprawę Kebab-Gyros z Prymatu.


Przygotowanie:

Kurczaka kroimy w drobne kawałki, wrzucamy na rozgrzana patelnie z 1 łyżką oleju rzepakowego.
1 łyżkę przyprawy kebab-gyros, 1 łyżkę mieszanki Mediterrane oraz majeranek, pieprz i chili  mieszamy w szklance wody, po czym wlewamy na patelnie. 
Smażymy tak długo, aż cala woda odparuje i zostanie nam tylko kurczaczek.

W międzyczasie kroimy  warzywka i mieszamy w miseczce. Do naszych warzyw dodajemy kurczaka i dopiero na końcu doprawiamy jeszcze mieszanka Mediterrane  i cayenne jeśli jest taka potrzeba. 

Ja nie dodaje już soli ponieważ, w mieszankach jest jej wystarczająco dużo:)

Smacznego :)


Obiadek na upalny dzień - chłodnik pomidorowy :)

 Pikantny chłodnik pomidorowy a la gazpacho.

 

Potrzebujemy:
  •  5 dojrzałych pomidorów
  •  Pomidory w puszce
  •  0,5l przecieru pomidorowego             (nie koncentratu
  •  1 cebula
  •  Ząbek czosnku
  •  Czerwoną, zieloną i żółtą paprykę
  •  Pół czerwonej papryczki chili
  •  3 gruntowe ogórki 
  •  1l soku pomidorowego 
  •  2-3 łyżki oleju lnianego 
  •  2 łyżki octu winnego lub balsamicznego (jeśli ktoś lubi 1 łyżkę sosu sojowego)
 Przyprawy wg.uznania
  •  Natkę pietruszki, koperek, bazylie, sól,  pieprz,  paprykę ostra, czosnek niedźwiedzi.
Przygotowanie:

 Pomidory świeże parzymy, obieramy ze skórki, kroimy na mniejsze kawałki. Pozostałe warzywa również kroimy na mniejsze i blendujemy. Uważajcie, aby unikać pestek z chili, no chyba, ze ktoś lubi bardzo pikantnie :) 
Do rozdrobnionych warzyw dodajemy przecier pomidorowy, sok pomidorowy, ocet, olej. 
Wszystko dokładnie mieszamy, a następnie dodajemy drobno posiekany koperek, bazylie oraz natkę. 
Jeśli nie mam zbyt dużo czasu wrzucam przyprawy do blendera. 
Na samym końcu dodajemy paprykę ostra, sol i pieprz- trzeba uważać, aby nie przedobrzyć.
Wstawiamy do lodówki na co najmniej 2 godziny.

Gotowy chłodnik dekorujemy listkami bazylii i czosnkiem niedźwiedzim i podajemy sam lub z pieczywkiem. 

  Smacznego:)





poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Niedoczynność tarczycy i Hasimoto- codzienna walka...czy już do końca życia??

Witam serdecznie, no i znowu nie dodałam kolejnych wpisów na temat Lübz i okolic- no skleroza nie boli, ale jest uciążliwa:) Dziękuje za przypomnienie i obiecuje poprawę :)

W międzyczasie zaliczyłam  kolejny urlop, ale o tym w następnym wpisie. Nie mniej jednak obecny wpis ma wiele wspólnego z urlopem. 
Miało być  tak pięknie, pogoda dopisywała...Pewnego dnia było 44 stopni w słońcu...Super sprawa, jeziorko, plaża, lody, zimne piwko i wszystko byłoby super gdyby nie to okropne zmęczenie, brak sil na cokolwiek. 
Z niedoczynnością tarczycy zmagam się od kilku lat, zanim mnie zdiagnozowano  biegałam od lekarza do lekarza ciągle wysłuchują to lepszych diagnoz...a to, ze zmiana kraju, inne jedzenie- zła dieta, problem z przystosowaniem się, syndrom jelita drażliwego, stres i depresja, sugerowano nawet, ze mąż mnie bije:) Wszystko to, totalna bzdura.  Kilka lat temu podczas urlopu udałam się do ginekologa-endokrynologa, który  już na dzień dobry widząc moja twarz stwierdził problemy z tarczyca. No i nie mylił się, po szeregu badan diagnoza była jednoznaczna- niedoczynność tarczycy. 
Byłam załamana, ale jednocześnie szczęśliwa, ze w końcu skończą się moje problemy. Przepisał leki i miało być lepiej.
Minęły prawie 3 lata, w tym czasie byłam leczona Nowothyralem i Dexametazonem. Po tym drugim czułam się okropnie, a  waga zamiast spadać ciągle wzrastała. W końcu moja gin kazała mi przestać to brać. Zostałam tylko z Nowothyralem.  Wyniki badan w miarę w normie wiec lekarz rodzinny, u którego robiłam kontrolne badania nic sobie z tego nie robił. 
Czułam się coraz gorzej, ale nikt nic z tym nie robił. Do chwili ostatniej wizyty u pani gin, która stwierdziła, ze cos tu jest nie tak... Wszystko niby ok, a ciąży jak nie było tak nie ma. 
Wypisała skierowanie do endokrynologa i poleciła ponoć najlepszego. Wszystko super, ale terminy jak w Polsce...Dzwoniłam w czerwcu, a wizytę zaproponowano mi na listopad:)
 I od tego momentu zaczyna się 2 część tej niewdzięcznej choroby.
 Ok 10 dni po wizycie u gin pojechaliśmy na urlop i mimo, że wszystko było super to był chyba mój najgorszy urlop.  Czułam się potwornie zmęczona, wstawałam rano  i mogłam spać dalej. Nie miałam siły ani ochoty na nic. Stan nie do opisania, nie wiem, co musiałabym napisać, żebyście mogli poczuć  się tak jak ja w tamtych dniach. Kawę w domu wypiłam po 4 dniach, bo nie chciało mi się jej zrobić. Mało tego nawet nie chciało mi się jej wypijać. 
Myślałam, że to upał, zmiana miejsca, zmęczenie materiału , bo przed wyjazdem miałam dużo pracy. 
W końcu poczytałam trochę w necie i wszystko wskazywało na to, że moja tarczyca zaczęła fiksować  do reszty. Nastepnego dnia wstałam  rano i poszłam zrobić badania...Wyniki były  szokujące.
Fakt byłam 10 po dostawieniu Nowothyral - tak jak kazała gin, aby przenieść mnie na inne leki, ale nie spodziewałam się, że tak szybko odczuje skutki- najwidoczniej ten lek wcale nie działał, jak trzeba, a tylko trzymał przy( w miarę normalnym)   funkcjonowaniu.
Po odebraniu wyników i konsultacji z paniami w laboratorium sama zakupiłam Euthyrox 50 i zaczęłam go brać. Po 3 dniach czułam się już znacznie lepiej, ale po powrocie natychmiast udałam  się do endokrynologa z błaganiem o szybkie przyjęcie. 
Nie musiałam czekać na termin faktycznie lekarz okazał się rewelacyjny, zrobił  badania, a na podstawie badan z Pl stwierdził HASIMOTO:( 
Był w szoku, ze przez cały czas nikt tego nie wykrył, ze cały czas Nowothyral przyjmowałam, a nie Euthyrox.  Spodziewałam się tego(panie w laboratorium się nie pomyliły), ale mimo to jakoś się podłamałam. 
Kurcze no… tyle czasu myślałam, że się leczę, że będzie lepiej, a okazało się, że jest dużo, dużo gorzej.

I tak właśnie od prawie 2 tygodni jestem zdiagnozowaną Hashimotką na nowych lekach. Musze przyznać, ze czuje się lepiej…no bynajmniej nie spiec  całymi dniami i sił witalnych trochę mi przybyło. Z tego co wiem, dawka będzie zwiększana i jeszcze minie sporo czasu zanim dojdę do siebie. Mam jednak nadzieje, ze w końcu wszystko zaczyna zmierzać w dobrym kierunku.

Ja dopiero zaczynam walkę, na dzień dobry zmiana diety . Choć staram się odżywiać zdrowo to już dowiedziałam się , ze czekają mnie ogromne zmiany ...łącznie z tym, ze nawet kalafior, brokuły trzeba ograniczać- tego się nie spodziewałam! 

Na podstawie nowych informacji oraz własnych doświadczeń postaram się w miarę regularnie kontynuować watek Hasimoto, wiem, ze może to pomoc mnie i innym poszukującym info na ten temat. 

Jeśli ktoś z Was ma ochotę podzielić się swoimi zmaganiami z Hasi , udzielić porad, podpowiedzieć co i jak, albo najzwyczajniej w świecie wygadać się serdecznie zapraszam.
Może jakieś przepisiki na pyszne zdrowe jedzonko  :)


Pozdrawiam serdecznie i liczę na odzew. W końcu w "kupie" raźniej ;)